Miesięcznik "BIZNES meble.pl" październik 2017

Diana Nachiło dziennikarka miesięcznika„BIZNES meble.pl” Anna Żamojda dziennikarka miesięcznika„BIZNES meble.pl” Anna Szypulska dziennikarka miesięcznika„BIZNES meble.pl” chillout X felietony Fot. Tomasz Markowski Dotknąć ¥ wieżutkie wydanie bieżącego numeru już na początku miesią- ca trafi w ręce odwiedzających Łódź Design Festival. Pierwsza debata, którą pod patronatem wydawanej przez nas „Księgi Trendów” przeprowadzili- śmy na festiwalu kilka lat temu, dedyko- wana była polskiemu wnętrzu. Niektórzy do tej pory wspominają białe kozaczki zaprezentowane wtedy przez Martę Jam- roży z popularnego profilu fejsbukowego Faszyn fromRaszyn. Tuż przed kolejnym spotkaniem, przypomniały mi się słowa Andrzeja Kuśmierczyka z Towarzystwa Wiedzy Psychologicznej Start: Mówi się, że jesteśmy wzrokowcami albo słuchow- cami. Tymczasem, najważniejszym zmy- słem przez który wchodzimy w kontakt ze światem jest dotyk. Jakość życia zależy od przedmiotów, które dotykamy . Nie bez powodu, oceniając meble, czy elementy aranżacji wnętrz zwraca- my uwagę nie tylko na ich formę, funk- cję i wzór w jakim są utrzymane. Często zwyczajnie nie potrafimy powstrzymać się przed dotknięciem poszczególnych produktów i zbadaniem opuszkami pal- ców ich struktury... W ten oto sposób odkryliśmy tajemnicę, dlaczego struktura powierzchni wszystkich materiałów sto- sowanych w aranżacji wnętrz ma równie duże znaczenie, jak inne cechy wizualne. Piszemy o tym na łamach bieżącego wy- dania w dziale technologie dla designu. Jak się okazuje, nie tylko dla designu. Potrzeba dotyku jest instynktow- na i silniejsza od głodu. Ciekawie pisze o niej Marek Wojciechowski na blogu m.in. o psychologii sprzedaży. Powołuje się na ciekawy eksperyment rozwojowy, w którym w klatce z małymi małpkami umieszczono dwie sztuczne matki: jed- ną z butelką z mlekiem, ale wykonaną z drutu, a drugą bez mleka, za to pokry- tą miękkim futerkiem. Do której poszły małe małpki? Wszystkie wolały mamę futerkową. Do drugiej podchodziły tylko wtedy, kiedy były bardzo głodne. Tak sil- na jest potrzeba kontaktu z czymś mięk- kim, ciepłym i przyjaznym. Refleksje poOstródzie N a targi do Ostródy jeżdżę od kil- kunastu lat. Dobrze pamiętam czasy, gdy były to jeszcze targi wewnętrzne Grupy Schieder, a impreza odbywała się dwa razy w roku – wio- sną i jesienią. Później do Ostródy zostali „wpuszczeni” także producenci spoza tego holdingu. Renoma targów z edycji na edycję zaczęła rosnąć. Przyjeżdżali na nie tłumnie klienci z Polski i zagrani- cy, a przedstawiciele salonów mówili, że obecność tam jest dla nich wręcz obo- wiązkowa. Targi odbywały się w budyn- ku, który na co dzień był sklepem me- blowym, później także w dostawianych obok „namiotach”. Kilka lat temu na ich miejscu pobudowano wielkie nowocze- sne hale. Po raz pierwszy targi odbyły się w pierwszej z nich w 2012 r. – wtedy wzięło w nich udział ponad 150 wystaw- ców, a impreza przyciągnęła blisko 15,5 tys. osób. Dziś po takich rekordowych edycjach pozostały jedynie wspomnienia. Tegoroczne targi zgromadziły zaledwie ok. 70 wystawców, a liczby zwiedzających organizatorzy nie podali, ponieważ… mieli awarię systemu rejestracyjnego. Jed- nak kto był we wrześniu w Ostródzie, ten widział, że frekwencja była znacznie niż- sza niż w latach poprzednich. Wystawcy przyznawali (nieoficjalnie), że gdyby nie odbywające się w tym samym terminie w Iławie targi partnerskie firmy Szynaka Meble, prawdopodobnie byłaby jeszcze niższa. Wart odnotowania jest też fakt, że tegoroczną edycję zdominowały firmy oferujące meble tapicerowane, zabrakło natomiast znaczących producentów me- bli skrzyniowych, takich jak Meble Wój- cik czy Forte. Nasuwa się proste pytanie: co dalej? Tegoroczni wystawcy podkreślali, że zna- czącą grupę odwiedzających stanowili w tym roku goście zza wschodniej gra- nicy. Wydaje się to ważną wskazówką dla organizatorów. Czy z niej skorzystają? Czy są jeszcze w stanie podnieść podupadają- cą imprezę i przywrócić jej dawny blask? Rzeczywistość mnieprzerosła C o prawda do końca roku pozo- stało jeszcze kilka miesięcy, ale jak zwykle miną one niepostrze- żenie, więc najwyższy czas na pierwszy bi- lans roczny. Uświadomiłam sobie właśnie, że jako osoba, która jeszcze parę lat temu zarzekała się, że nigdy nie będzie używała telefonu z ekranem dotykowym, byłam w tym roku w kinie IMAX, nauczyłam się korzystać z kodów QR, a przy okazji publikacji artykułu o druku 3D, przeko- nałam się o zaletach tej technologii. Pod- czas wrześniowych targów „Drema” po raz pierwszy miałam na sobie gogle VR. Nie reagowałam aż tak żywiołowo jak Ula Ditrych – kto nie widział, niech żałuje ;-) – ale próbowałam chwycić za barierkę, która przecież nie istniała, by uchronić się przed upadkiem z dużej wysokości, na której wcale się nie znajdowałam. Ja – ko- bieta z lękiem wysokości! To z czym teraz muszę się zmierzyć to świat e-booków. Moja biblioteka wy- myka mi się spod kontroli, brakuje mi i miejsca w mieszkaniu, i czasu na kata- logowanie książek. Przydałoby się wie- dzieć, co posiadam i nie kupować tego po raz kolejny, bo niestety znowu mi się to zdarza. Ale dążąc do clue mojego wywodu. Nikogo nie dziwi już to, że za pomocą smartfona można sterować ro- botem sprzątającym lub pralką. Żadną nowością nie są też growboxy czy upra- wy hydroponiczne. Być może słyszeli Państwo o rozwiązaniu określanym jako „Plug-N-Plant” – podłącz i uprawiaj, a może nawet o inteligentnej planta- cji wielkości lodówki, czyli urządzeniu LEAF? Jest ono w stanie stworzyć odpo- wiednie środowisko do wzrostu niemal każdej roślinie, jednak rozgłos zyskało dzięki temu, że pozwala na zautomaty- zowanie doglądania domowej plantacji konopi. Wprawdzie powstało z myślą o rynku amerykańskim, gdzie w kilku stanach zalegalizowano uprawę marihu- any, ale i tak jestem zdania, że rzeczywi- stość mnie przerosła. 88 BIZNES meble.pl [ paědziernik 2017

RkJQdWJsaXNoZXIy ODEyNDg=