Miesięcznik "BIZNES meble.pl" listopad 2018

chillout X sylwetka 112 BIZNES meble.pl [ listopad 2018 S kąd wzięło się u Pana zainteresowanie pisa- niem? Czy w rodzinie były zainteresowania literackie? Nie mam pojęcia jak to przyszło. W moim otoczeniu nie było skąd czerpać wzorców literackich. Wywodzę się z rodziny, środowiska i miasta, gdzie sztuki bynajmniej nie stawiano na piedestale. Ceniło się ra- czej ciężką pracę w przedsiębiorstwie, ewentualnie zdolności biznesowe. Ale też przypominam sobie takie zdarzenia z dzieciństwa, które mogły stać się zarze- wiem mojej późniejszej fascynacji. Weź- my choćby pierwszą bajkę, którą napisał za mnie mój starszy brat. Chodziło o za- danie domowe z języka polskiego. Brat pokazał mi jak ją mam efektownie prze- czytać przed klasą i dzięki temu całość wyszła przezabawnie. Może to był ten moment, kiedy stwierdziłem, że po pro- stu podoba mi się to i ja sam mógłbym napisać coś równie śmiesznego – albo nawet lepszego? Czy pamięta Pan swoje pierwsze teksty? O czym były? Czy próbował je Pan „wy- dawać” w formie książeczek? Były to głównie opowiastki i wier- sze, które służyły do rozśmieszania mo- ich kolegów. I jak na mój wiek (czwarta – szósta klasa szkoły podstawowej) wy- chodziło mi to całkiem nieźle. Ale potem (o zgrozo) ubzdurałem sobie, że „praw- dziwa sztuka” powinna być niesłycha- nie poważna. No i „trzasnąłem” swoją pierwszą powieść. Wyszło koszmarnie. Nawet mój najlepszy kolega, z którym wspólnie i po kryjomu rozwijaliśmy różne pasje artystyczne (po kryjomu, bo nasi rodzice uważali to za stratę czasu, który lepiej poświęcić na naukę) również on nie miał dla tego dziełka litości. Po tej porażce podkuliłem ogon pod siebie i choć dalej próbowałem sił w pro- zie, a jeszcze więcej w poezji, to nawet nie śmiałem pokazywać tego więcej niż dwóm, trzem osobom. A co tu mówić o wydawaniu! Może nawet i dobrze się stało, bo nauczyło mnie to, że powieść jest dla ludzi, a nie dla sztuki. Ma cie- kawie opowiadać o interesujących spra- wach, podpowiadać niebanalne przemy- ślenia, a przede wszystkim: nie nudzić i nie pouczać. Lepiej poczekać kilka lat i wydać coś naprawdę dobrego, niż po- spieszyć się z byle czym. Jaki bohater literacki był Pana idolem w dzieciństwie? Mówmy raczej o kilku bohaterach. To- mek Wilmowski z cyklu powieści przygo- dowo-podróżniczych Alfreda Szklarskie- go. Staś Tarkowski z sienkiewiczowskiego „W pustyni i w puszczy”. Młody Sat Okh z ponoć autobiograficznej książki „Zie- mia Słonych Skał”. Jak widać fascynowała mnie głównie egzotyka, ale zdarzały się też rodzime klimaty – choćby Zbyszko z Bog- dańca z „Krzyżaków”. Tworzył pan teksty dla kapel punkowych? O czym one były? Pewnie Panią zdziwię, ale w dużej mierze wyrażały bunt przeciwko same- mu środowisku punkowemu. A właści- wie przeciwko niefajnym zmianom, jakie zachodziły w tzw. „podziemiu”. Subkul- tura punkowa, która zaimponowała mi we wczesnej młodości swoją otwartością, wszechstronnością, wesołym i inteligent- nym kontestowaniem systemu totalitarne- go – w latach 90. sama zaczęła przypomi- nać monolityczny, smutny i bezrefleksyjny obóz totalitarny. Wszelkie „niepoprawne” teksty, style muzyki punkowej, wypowie- dzi, czy nawet wygląd, były marginalizo- wane i deprecjonowane – choćby poprzez usuwanie niewygodnych kapel z koncer- tów, odmawianie im wywiadów, odgór- ne wyznaczanie „właściwych” poglądów przez tzw „prasę podziemną”. Środowisko punkowe przeobrażało się we własną karykaturę… a moje tek- sty z roku na rok nabierały coraz bardziej charakteru refleksyjnego, krytycznego, oraz wolnościowego. Paradoks, prawda? Domaganie się wolności słowa i poglądów w ramach subkultury, która sama siebie często określała mianem „wolnościow- ców”. Ale niestety ruch punkowy staczał się wtedy w dolinę paradoksów. Proszę opowiedzieć o swojej pierw- szej publikacji. Kiedy została napisana? O czym była? To było podczas moich studiów w To- runiu. Tym razem to ja pisałem dla mo- jego brata humorystyczne, purnonsenso- we opowiastki, które on następnie czytał w studenckim radio, gdzie prowadził au- dycje. Był dobry odzew na to i później znajomy zaproponował mi przygotowanie kilku śmiesznych tekstów do nowotworzo- nego magazynu studenckiego „Qriozum”. Ukazał się tylko jeden z nich, pt. „Kombaj- nowa 44”, bo magazyn dość szybko upadł. Kombajnowa, Gazowa, Elektryczna, Tramwajowa… to były nazwy ulic w oko- licy, gdzie wynajmowałem stancję. Urocze, prawda? Aż się prosi o jakiś utwór z nawar- stwiającym się absurdem o kuriozalnych problemach życia studenckiego. Jakich autorów lubi Pan czytać najbar- dziej? Z Arturem WasÈĝnikiem, dyrektorem ds. handlu ibmarketingu ğrmy Meble Marzenie ibautorem powieĂci „Przemienienie. Zakïadnik obietnicy”, rozmawia Diana Nachiïo. PRZEZ GRZECZNO¥m NIE ZAPRZECZ} OD WCZESNYCH LAT CIEKAWI’O MNIE CO SPRAWIA, ¿E LUDZIE POST}PUJk WbTEN CZY INNY SPOSÓB, DLACZEGO PODEJMUJk TAKIE, AbNIE INNE DECYZJE. f

RkJQdWJsaXNoZXIy ODEyNDg=