Księga Trendów 2020

J o l a i D o m i n i k K u c i a Właściciele Osiedliska nad Soną. f a c e b o o k . c o m / o s i e d l i s k o n a d s o n a / P oznaliśmy się, kiedy każde z nas jeszcze pędziło za czymś w Warszawie. Z biegiem czasu, naturalną koleją losu, za- częliśmy snuć wspólne plany na przyszłość i oboje byliśmy zaskoczeni tym, że ciągną one raczej w kierunku odludzia. Żadne z nas nie zdobyłoby się na to samo, tymczasem kilka lat później nasze życie toczy się na pięknej mazowieckiej wsi z dala od gwaru i pośpiechu miasta. Na początku traktowaliśmy to jako ciekawą zajawkę. W week- endy jeździliśmy oglądać siedliska i działki na sprzedaż w okolicy Warszawy. Takie nieszkodliwe hobby. Aż trafiliśmy do Spądoszyna. Spora działka z rozpadającą się oborą i widokiem na dolinę rzeki Sony. I to ten widok nas chyba zahipnotyzował. Ogromne połacie łąk poprzetykane gdzieniegdzie tymi chopinowskimi wierzbami. Samo patrzenie sprawiło, że poczuliśmy się wolni i szczęśliwi. I tak zapadła decyzja. Potem była bardzo czasochłonna bu- dowa. Wymyśliliśmy sobie naturalne techniki budowlane: glina, słoma, drewno i robiliśmy większość prac budowlanych sami. Tym sposobem odkryliśmy jedną z rzeczy, która ciągnęła nas na wieś. Tutaj zawsze widać efekt pracy naszych rąk. Po skończonym dniu można spojrzeć, ile udało się zrobić i czuć satysfakcję. Tę specy- ficzną mieszankę zmęczenia fizycznego i ogromnego zadowolenia, którą bardzo rzadko odczuwaliśmy w mieście. O oczywistościach typu, cisza, spokój, wolniejszy bieg życia nie ma sensu się rozpisywać. Tematem na zupełnie osobne roz- ważania jest też rodzicielstwo – naszym zdaniem dużo prostsze na wsi. Natomiast warto wspomnieć o takim specyficznym uza- leżnieniu i wyczuleniu na naturę. Dzień pracy kończy się, kiedy zachodzi słońce. Pogoda sprawia, że dzień jest idealny do pracy w ogrodzie, albo zmusza do zamknięcia się w domu. I jakimś paradoksem, to daje poczucie bezpieczeństwa i przynależności do czegoś większego. Jest w tym też taka nieugięta sprawiedli- wość. Jeśli nie włożysz swojej pracy i wysiłku w odpowiednim czasie, nie będziesz zbierał warzyw jesienią, nie będziesz miał sucho, ciepło… Nasza obora była dosyć spora. My zupełnie nie potrzebowali- śmy tyle miejsca. Stąd zrodził się pomysł, żeby zrobić pokoje dla gości i zająć się agroturystyką. Oboje pamiętaliśmy z dzieciństwa wakacje u babci na wsi. Wiedzieliśmy też, że dziś już niewiele osób mieszkających w miastach ma okazję do takich wyjazdów. A nasze miejsce, okolica, widoki, aż prosiły się, żeby podzielić się z innymi. Obawy rodziło tylko to, że w okolicy nie ma zbyt wielu atrakcji. Okazało się, że gościom zupełnie to nie przeszkadza. To czego szukają to możliwość zatrzymania się w ciszy i spokoju, smaczne, domowe śniadanie, ważna albo zupełnie o niczym rozmowa. Nie- którzy całe dnie spędzali w leżaku na tarasie z widokiem na łąki. Jakaś książka, kawa, leniwe rozmowy, gapienie się w przestrzeń i nic więcej nie potrzeba do szczęścia. Po takim weekendzie często słyszeliśmy, że naszym gościom udało się odpocząć, jakby spędzili u nas co najmniej miesiąc wakacji. To czego najbardziej się obawialiśmy okazało się największą atrakcją. Współczesny człowiek jest na co dzień tak zapędzony, że „nicnierobienie” na początku przeraża, a potem okazuje się zbawienne. Zapach lipy, świergot skowronka, powiew wiatru, zielony widnokrąg gdzieś w dali, gapienie się w płomień ogniska wieczorem, wciągają bardziej niż serial na ekranie telewizora. Do- wodem na to, że wciągają są częste pytania naszych gości, czy nie słyszeliśmy o jakimś siedlisku w okolicy na sprzedaż. Na razie nie słyszeliśmy… ale na pewno damy znać jak usłyszymy. W kierunku odludzia

RkJQdWJsaXNoZXIy ODEyNDg=