Księga Trendów 2020

K a r o l i n a P a w e l c z y k - D r ó ż d ż Prezeska Fundacji ZŁap Dom, pr ywatnie mama i żona. Swoją przygodę z bezdomnymi zwierzętami zaczęła 10 lat temu, budując wolontariat w Schronisku w Celestynowie. Ta pasja stała się jej życiem, rzuciła pracę w korporacji, aby pracować w schronisku i nigdy tej decyzji nie żałowała. Jej życie, zarówno w sferze pr ywatnej, jak i zawodowej, miało sporo zwrotów akcji, jedno co się nie zmieniło, to dzielenie go ze zwierzętami. w w w . f a c e b o o k . c o m / Z L A P D O M / I dea powstania Fundacji ZŁap Dom była banalna, chciałam pomagać, wiedziałam jak pomagać, miałam głowę pełną po- mysłów, doświadczenie i siłę, która wypływała z mojej pasji. Chciałam mieć realny wpływ na swoje działania. Wiele lat byłam wolontariuszką w schronisku, pomagałam w innych fundacjach, w międzyczasie, już po studiach, pracując w korporacji, zostałam tech- nikiem weterynarii. Wszystko złożyło się w logiczny ciąg zdarzeń, a to, że lubię mieć swoje zdanie, odpowiada mi bycie liderem i nawet najbardziej skomplikowane sprawy traktuję jak wyzwanie – ułatwiło mi podjęcie decyzji. Założenie fundacji i jej prowadzenie okazało się ciężką pracą, bez wolnych dni i urlopu – gdyby nie pasja i idea niesienia pomocy, tym, które o pomoc same nie poproszą – byłoby ciężko. Nasze działania na początku skupiały się na tym, co sama znałam najlepiej – orga- nizacja wolontariatu, w schroniskach, takich, w których wolonta- riatu nie było. Istotne było stworzenie łańcuszka ludzi, którzy każdy weekend, niezależnie od pogody, spędzali na spacerach z psami, na sprzątaniu boksów, na socjalizacji psów, na robieniu im zdjęć, opisów a potem ogłoszeń. Zajęłam się też budowaniem wizerunku schroniska w social mediach, koordynowaniem adopcji, przeprowa- dzaniem zbiórek, współpracą z lokalnymi mediami, a także zabiera- niem psów do domów tymczasowych, hoteli. Niestety w Polsce opieka na zwierzętami bezdomnymi rodzi wie- le patologii. Prywatne osoby zakładają schroniska tylko po to, żeby rozkręcić dobrze prosperujący biznes, bo gminy w większości przy- padków kwestię bezdomności zwierząt traktują bardzo nieprofesjo- nalnie. Ich działanie kończy się na zleceniu odłowienia zwierzęcia i zapłaceniu za to z publicznych pieniędzy. Bez kontroli, gdzie zwierzę trafi i ile w takim miejscu przeżyje. Świadomość rośnie, mentalność się zmienia Fot. Aneta Mikulska - Patrzę Kadrami Od ponad dwóch lat moja fundacja walczy z hyclem prowa- dzącym schronisko Happy Dog w Sobolewie, w którym zbudowa- liśmy wolontariat. Dla tak małej fundacji było to wielkie wyzwanie. Włożyłyśmy w to mnóstwo pracy, energii i nieprzespanych nocy, straciłyśmy sporo nerwów i straciłyśmy, co najgorsze, możliwość wchodzenia do schroniska. Nasze działania doprowadziły jednak do tego, że postawiono temu człowiekowi zarzuty prokuratorskie. Mam nadzieję, że kiedy ta publikacja trafi do druku, będę miała w ręku akt oskarżenia. Raczkujemy w interwencjach, pomagamy w zasadzie bez planu – bo ciężko zaplanować, co wydarzy się kolejnego dnia. Próśb o pomoc mamy coraz więcej, staramy się nie zostawiać nikogo z od- powiedzą, że nie damy rady. Umieszczamy psy w hotelach, domach tymczasowych, diagnozujemy ich stan i leczymy, bo przeważnie każdy z nich tego potrzebuje. Bardzo duży nacisk kładziemy na ka- strację, sterylizację i czipowanie. Każdego z naszych podopiecznych otaczamy taką samą troską i opieką, jak nasze własne zwierzęta, zależy nam na tym, aby czuły się bezpieczne i kochane. Świadomość ludzi wciąż rośnie, ale upłynie jeszcze wiele lat za- nim zmieni się ich mentalność. Z pewnością łatwiej jest „krzyczeć”, mając już nieco bardziej ugruntowaną pozycję, a to na pewno daje fundacja. Większą siłę przebicia ma organizacja, nie pojedyncza osoba. Wykorzystujemy to, by pomagać.

RkJQdWJsaXNoZXIy ODEyNDg=