Background Image
Table of Contents Table of Contents
Previous Page  10 / 104 Next Page
Basic version Information
Show Menu
Previous Page 10 / 104 Next Page
Page Background

ZDZISŁAW SOBIERAJSKI

Przedsiębiorca z wieloletnim stażem.

Pracuje z projektantami i przemysłem, tworząc

zespoły wdrożeniowe.

felieton

X

Sobierajski o designie

U

fundowałem opra-

cowanie CAD/CAM

projektu

studen-

ta i wykonaliśmy

makietę produktu

w skali 1:1. Była to

obudowa do aparatu medycznego dla

weterynarzy. W trakcie tego stażu wię-

cej się uczyłem od studenta, niż on ode

mnie. Ale minęło sześć lat i w tym cza-

sie miałem już szesnaścioro stażystów.

Powstało sześć prac magisterskich i dwa

licencjaty dla branży medycznej. Przez

ostatnie lata przewijało się też przez moje

biuro 15-20 dizajnerów rocznie. Robiłem

z nimi komercyjne wdrożenia różnych

produktów dla branży motoryzacyjnej,

wnętrzarskiej, medycznej, elektroma-

szynowej, meblarskiej, architektonicznej

i lotniczej. Taka intensywność wyni-

ka z faktu, że pracując dla inwestorów

z przemysłu, zajmuję się opracowywa-

niem technologii produkcji zaprojekto-

wanych elementów. Często też prowadzę

dizajnerów w projektach zlecanych mi

bezpośrednio przez przedsiębiorców.

Dlatego szybko się przekonałem, że te

dwa środowiska mówią w różnych języ-

kach, a współpraca wymaga bezustanne-

go tłumaczenia z języka dizajnerskiego

na biznesowy i z biznesowego na dizaj-

nerski. Inaczej projektujemy kosztowne

problemy. Przekonali się o tym właści-

ciele firm samodzielnie zatrudniający

dizajnera po raz pierwszy. Powszechny

stereotyp „artysty-plastyka” nie wziął się

znikąd. Środowisko kreatywne zapra-

cowało na niego poprzez nieudane pro-

jekty, złą współpracę, czy eksponowanie

dziwacznych „dizajnerskich” produktów

na targach i festiwalach. Przełamanie

tego stereotypu wymaga poznania się

podczas rzetelnej współpracy. Jednak

uczenie się dopiero podczas komercyj-

nych wdrożeń, jest kosztowne. Zawsze

skutkuje nieprzewidzianymi wydatkami

oraz wydłużeniem procesu. Może zakoń-

czyć się fiaskiem całego projektu. Dlate-

go, formuła stażowa jest przeze mnie

polecana jako bezpieczny poligon do-

świadczalny dla każdego przedsiębior-

cy, który planuje w przyszłości wdrożyć

atrakcyjne, autorskie produkty. Przygo-

towanie zadań, zapoznanie stażystów ze

specyfiką firmy, jej potrzebami, możli-

wościami i ograniczeniami wymaga od

nas zaangażowania, ale zapewniam, że

nie ma lepszego sposobu byśmy nauczyli

się języka dizajnerów. A bez takiej zna-

jomości nie będziemy w stanie dobrze

zaprojektować późniejszej współpracy

i sprecyzować naszych wymagań. Różni-

ce w komunikacji świata biznesu z kre-

atywnym zaczynają się już na poziomie

semantyki. Dla dizajnera takie pojęcia

jak „projekt”, „etap”, „dokumentacja”

znaczą coś innego niż dla przedsiębiorcy.

Różne jest też poczucie czasu. Projekto-

wy czas najwolniej płynie w uczelniach.

W uczelni, jeden projekt trwa miesią-

cami i jest tylko pretekstem do różnych

działań nie związanych bezpośrednio

z produktem. Najszybciej czas pły-

nie w przedsiębiorstwach, gdzie walka

o utrzymanie płynności jest codzienno-

ścią każdego właściciela i pracowników.

Wprowadzenie ludzi z jednego środowi-

ska do drugiego musi być szokiem dla

obu stron i dopiero wzajemne poznanie

oraz wspólne doświadczenia, mogą do-

prowadzić do synergii. Firmie przybę-

dzie nowych wzorów. Strony nauczą się

jak ze sobą rozmawiać i współpracować.

Program stażowy, który nie jest powią-

zany z procesem produkcyjnym, nie

spowoduje dezorganizacji i niezamie-

rzonych kosztów dla firmy. Projektanci

nauczą się rozumieć biznes, a przedsię-

biorcy, jak spożytkować umiejętności

dizajnerów.

Zatrudnienie stażysty na terminowej

umowie o pracę jest najtańszą metodą

pozyskiwania nowych wzorów. Każdy

projektant komercyjny będzie nas kosz-

tował więcej niż etat stażysty. Oczywiście

może być tak, że dostarczy lepiej dopra-

cowany projekt w krótszym czasie. Ale

w wielu przypadkach, projekty zrobione

przy naszej ze stażystami współpracy, nie

będą wcale gorsze. W końcu z każdego

stażysty wyrośnie kiedyś profesjonalista.

To tylko kwestia czasu. Dlatego powin-

niśmy adeptom wzornictwa umożliwiać

zdobywanie doświadczenia. Tego w szko-

le ich nie nauczą. Praktyka zawodowa jest

dla aspirującego do pracy w przemyśle

dizajnera cennym doświadczeniem. Ale

gdzie szukać stażystów? Jak ich znaleźć,

zapytacie? Metod jest kilka. Można udać

się bezpośrednio na uczelnie i porozma-

wiać ze studentami. Odradzam kontakty

oficjalne poprzez dziekanaty, bo z moje-

go doświadczenia są one nieefektywne.

Możemy też dać ogłoszenie na portalach

branżowych czytanych przez dizajnerów.

Chętnych będzie wielu i wtedy pozostanie

nam tylko problem, jak przebrnąć przez

lekturę portfolio i wybrać tych najbar-

dziej dla nas odpowiednich kandydatów.

Można też napisać do Sobierajskiego, któ-

ry rozwiąże problem i szybko zrekrutuje

nam odpowiednią ekipę. Trzeba to robić

starannie, bo nie z każdym dizajnerem

warto pracować, a z niektórymi nawet nie

należy.

A o tym, jak są szkoleni polscy dizaj-

nerzy, jakie wynoszą ze szkół kompeten-

cje i co potrafią zaprojektować, napiszę

w kolejnym felietonie.

d

Gdy sześć lat temu poszukiwałem pierwszego

stażysty-dizajnera, nie wiedziałem jak się

zabrać do takiej współpracy.

10

BIZNES meble.pl

[

czerwiec-lipiec 2016

DIZAJNERÓW NA STA¿?

Jak wybieraÊ