Fot. Tomasz Markowski
P
rzez lata pokaźne grono osób skusiło się na kredyty w szwajcarskich frankach.
Zrobiły one tak bynajmniej nie dlatego, że nad dokonania Kazimierza Wielkiego,
Władysława Jagiełły czy Zygmunta Starego przedkładali dorobek Giacomettiego,
Ramuza czy Burckhardta, ale z powodu bardzo banalnego: w momencie, w któ-
rymowe kredyty brały były one tańsze od pożyczekw złotówkach. Gwoli ścisłości:
nie wszyscy rodacy podzielali miłość do zagranicznej waluty i – także w obawie
przed ryzykiem – decydowali się na kredyty w złotówkach: droższe, mniejsze, uniemożliwiające za-
kup dużego mieszkania albo w atrakcyjnej lokalizacji.
Niestety, w pewnym momencie frank „oszalał” i cena kredytu popędziła w górę na łeb na szyję.
Było dobrze, ale zaczęło być źle.
Czym różni się dobro od zła wytłumaczył już niejaki Kali z „W pustyni i w puszczy”. Zło miano-
wicie jest wtedy, gdy
ktoś Kalemu zabrać krowę
, a dobro,
jak Kali zabrać komuś krowę
. Innymi słowy
– gdy frank dołował, to było dobrze, fajnie i sprawiedliwie, ale gdy kurs wystrzelił w górę, to już było
źle, niefajnie i niesprawiedliwie.
Nad sytuacją frankowiczów pochylili się zatroskani – a jakże – politycy. I o ile początkowo ich ak-
tywność ograniczała się do stwierdzeń, że coś trzeba zrobić, o tyle teraz perspektywa zbliżających się
wyborów przekuła niezobowiązujące frazesy w czyny – posłowie zadecydowali mianowicie, że jeżeli
frankowicz będzie chciał przewalutować swój kredyt, to bank umorzy mu 90% różnicy pomiędzy
wartością tego kredytu a potencjalnym długiem w złotych. Tak oto pomysł Zagłoby z zamianą dzie-
dzicznego władania województwem lubelskim na Niderlandy reaktywowano po latach na Wiejskiej.
Wsłuchując się w polityczne dyskusje trudno też oprzeć się wrażeniu, że tzw. pomoc frankowi-
czom jest w rzeczywistości wygodnym pretekstem do dobrania się do banków, wszak to instytucje
oszukańcze, poza tymdominuje w nich zagraniczny kapitał (wiadomo, że każdy bankowy kapitał jest
podejrzany, a już niepolski – w szczególności, bo zyski transferuje zagranicę) i bankierów – owych
tłustych kotów
. Jednak i w tej kwestii rodzimi reprezentanci narodu nie byli specjalnie oryginalni, bo
hasło
grabić zagrabione
rzucili i skutecznie zrealizowali kierowani przezWłodzimierza Iljicza Uljano-
wa, bardziej znanego pod pseudonimem Lenin, bolszewicy.
W kraju, którego przywódca uznał rozpad leninowskiej utopii o nazwie ZSRR za największą geo-
polityczną katastrofę stulecia, wszedł niedawno w życie dekret nakazujący fizyczne niszczenie żyw-
ności, która do Rosji trafiła z państw objętych rosyjskim embargiem. Zamiast zatem na stoły polskie
jabłka, duńskie sery czy brytyjskie mięso trafiają pod drogowe walce czy do mobilnych pieców. Nie
90%, ale całość. I nic to, że dwadzieścia kilka milionów obywateli tego kraju nie dojada. Tak się roz-
wiązuje problemy: prosto i skutecznie. A papier przecież płonie szybciej niż żywność.
d
MAREK HRYNIEWICKI
redaktor naczelny
Chocholi
taniec, zwany
„troską
polityków o los
frankowiczów”,
jest mieszaniną
faryzeizmu
i populizmu.
ZbFRANKIEM WbTLE
Chocholi taniec
6
BIZNES meble.pl
[
wrzesieñ 2015