CZYLI ObPODATKU OD HANDLU
Góra rodzi mysz,
Fot. Tomasz Markowski
N
ie było nawet – jak pokazały następne tygodnie – pomysłu na po-
mysł, jak rozegrać bitwę o handel. Nic więc dziwnego, że zamie-
szanie z podatkiem, który wedle pierwotnych założeń miał objąć
placówki o powierzchni a to 250 m2, a to 400 m2 – bo różne licz-
by padały, choć z czasem odstąpiono od metrów kwadratowych
jako podstawy opodatkowania – trwa już ponad pół roku. Pod
koniec maja Rządowe Centrum Legislacji opublikowało na swojej stronie interne-
towej projekt ustawy wraz z uzasadnieniem. Obrót od 17 mln zł do 170 mln zł mie-
sięcznie ma być opodatkowany stawką 0,8%, natomiast dla obrotu powyżej 170 mln zł
miesięcznie stawka podatku wyniesie 1,4% (kwota wolna to 17 mln zł miesięcznie).
Kampanijne zapowiedzi o 3,5 mld zł wpływów można dziś włożyć między bajki,
sukcesem będzie, jeśli w przyszłym roku uda się zebrać połowę tej kwoty. W tym – jeżeli
podatek wejdzie w życie po wakacjach – będzie to kwota zgoła symboliczna, zwłaszcza
jeśli weźmie się pod uwagę szumne zapowiedzi, raptem kilkaset milionów złotych.
Ale nie tylko niższe od zakładanych wpływy budzą wątpliwości, również progresyw-
ny charakter podatku, który zapewne oprotestuje Komisja Europejska. Doświadczyły
tego już Węgry, w których przed dwoma laty także chciano wprowadzić różne stawki
w zależności od osiąganego przez sklep obrotu i które ostatecznie wycofały się z tego
pomysłu.
Pal jednak sześć opinie Brukseli. Najwięcej jednak wątpliwości budzą ministerialne
zapewnienia, że podatek nie zostanie przerzucony na konsumentów. A niby na kogo?
Teza, że podatek płacą firmy jest równie łatwa do obrony jak ta, że krzesło i krzesło
elektryczne to właściwie te same meble, bo na jednym i drugim można usiąść. Podatki
płacą konsumenci, a firmy dopisują je jedynie do kosztów prowadzonej działalności.
Rola przedsiębiorstw – i tych najmniejszych, i tych ogromnych – sprowadza się zatem
do swoistego pośrednictwa w transferowaniu pieniędzy z tytułu podatków z kieszeni
obywateli do państwowej kasy.
Daleki jestem od oceny, czy handel w Polsce płaci za małe podatki (co to właściwie
miałoby oznaczać?) i czy powinien płacić jeszcze jeden – od obrotu. Jednak powszechna
radość z nałożenia na sklepy jeszcze jednej daniny przypomina mi – parafrazując klasy-
ka – radość karpi ze zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.
d
MAREK HRYNIEWICKI
redaktor naczelny
W teczce, którą
w ubiegłorocznej
kampanii wyborczej
prezentowała
ówczesna
kandydatka na
premiera, a w której
miały być projekty
kilkudziesięciu
ustaw, z całą
pewnością nie było
ustawy o podatku
od handlu.
4
BIZNES meble.pl
[
czerwiec-lipiec 2016