

design
X
wywiad
f
48
BIZNES meble.pl
[
sierpieñ 2017
przede wszystkim jako podwykonawcy,
rzadko sprzedajemy je pod własnymi
markami. Te marki powstały, natomiast
nie jest ich na tyle dużo, żeby mogły za-
absorbować tak dużą liczbę projektantów,
którzy mają ambicje, marzenia i chcą
tworzyć meble na najwyższym poziomie,
bo wiadomo, że większość z nich do tego
dąży. Stąd trochę sceptycznie podcho-
dzę do sytuacji, która panuje obecnie na
rynku. Kiedy ja zaczynałem projekto-
wać, a w międzyczasie zajmowałem się
projektowaniem komunikacji wizualnej,
współpracowałem w tym zakresie z róż-
nymi firmami typu Kulczyk Tradex, Lech
Browary Wielkopolski czy Autostrada
Wielkopolska itp., to robiłem to również
z tego powodu, że gdy skończyłem studia
nie było dużego zapotrzebowania na pro-
dukty meblarskie. Nie było też takiej skali
produkcji w tym czasie, a jeżeli ta pro-
dukcja się odbywała, to bardzo często na
zasadzie kupowania wzorów za zachod-
nią granicą, kopiowania ich i produko-
wania praktycznie tego samego, tylko pod
marką, której nikt nie znał. W związku
z tym projektanci mieli naprawdę ciężki
orzech do zgryzienia, żeby wypromować
design, żeby promować w ogóle myśle-
nie o projektowaniu, ponieważ wcześniej
to wszystko było z góry sterowane, jeżeli
chodzi o ilości, produkcję, dobór pro-
jektantów. Niektórzy projektanci, moi
koledzy i koleżanki, wyjeżdżali w tym
czasie z Polski, studiowali za granicą, tam
osiągali sukcesy i niedawno wrócili na
nasz rynek, bo wreszcie mają możliwość
wdrażania swoich projektów. Natomiast
wtedy ten rynek się tworzył, wtedy ten
rynek się budował. Wielu znajdowało
zaangażowanie w firmach reklamowych.
Znam też projektantów, którzy na tym
rynku starali się funkcjonować, chociaż
to były odosobnione przypadki. Zaraz po
studiach tworzyli oni grupy projektowe
i stawiali na design, mimo że wielokrot-
nie byli osamotnieni w tej walce. Byliśmy
prekursorami tworzenia nowych trendów
w różnych dziedzinach: meblarstwie, ar-
chitekturze czy komunikacji wizualnej.
To wymagało dużego zaangażowania, ale
też czasu.
Jak teraz Pan ocenia stopień współpracy
przemysłu z projektantami, zwłaszcza
w branży meblarskiej? Czy ten poziom
jest zadowalający? Nie ma co ukrywać,
że ciągle jeszcze w niektórych firmach
działają tzw. zespoły projektowe, w skład
których wchodzi kilku technologów,
osoba od marketingu i np. ktoś z Za-
rządu. Po obejrzeniu kilkudziesięciu,
a nawet kilkuset zdjęć, wykonanych na
targach w Mediolanie, wybierane są
rozwiązania, z których powstają później
projekty mebli.
Niestety, zdarzają się takie sytuacje,
znam takie przypadki, że producenci jadą
do Mediolanu, robią zdjęcia, później te
zdjęcia interpretują i o dziwo czasami po-
wstają bardzo ciekawe interpretacje.
Ale czy w tym przypadku cel uświęca
środki?
Nie jestem zwolennikiem tego typu
rozwiązań, bo tak postępując nigdy nie
stworzymy własnego stylu projektowania,
tak jak np. Skandynawowie. Nigdy nie bę-
dzie to w pełni nasz styl.
A myśli Pan, że kiedyś rzeczywiście
stworzymy nasz styl i będzie się mówi-
ło o polskim designie, tak jak się mówi
o skandynawskim?
Trudno mi odpowiedzieć na to pyta-
nie, to wszystko zależy od tego, w jakim
kierunku rozwinie się polskie meblar-
stwo. Moim zdaniem bardzo dużym
utrudnieniem dla projektantów jest jesz-
cze inna kwestia – firmy, które sprzedają
meble inspirowane. Uważam, że jest to
zjawisko, które nie powinno mieć miej-
sca, jeżeli mamy mówić o zaszczepianiu
jakiegokolwiek designu z zamiłowaniem
do formy i funkcji. W takich okoliczno-
ściach, to się po prostu nie sprzeda.
Czy Pana zdaniem polskie prawo daje
nam narzędzia, by z tym walczyć?
Odpowiedzi należy szukać w prawie
autorskim. Natomiast meble inspirowane,
to ewidentnie meble kopiowane. Oczy-
wiście można wykonać replikę mebla na
własny użytek, jeżeli ktoś tę kopię wykona
sam od początku do końca, ale nie jeżeli ją
sprzedaje. Jeżeli dochodzi do sprzedaży, to
według mnie jest to już przestępstwo. Tu-
taj bardzo pomocna byłaby też edukacja
w szkołach od najmłodszych lat na zróżni-
cowanym poziomie, propagująca zarówno
dobre wzory użytkowe i architekturę, jak
też etykę, bo ona później przenosi się do
życia zawodowego. Nie można ograniczać
się tylko do środowisk branżowych, pro-
jektantów, ponieważ ta świadomość po-
trzebna jest w całym społeczeństwie.
Zdarzają się też takie sytuacje, w których
osoba prywatna zleca projektantowi
stworzenie kopii projektu danego mebla,
a stolarz podejmuje się wykonania.
Projektanci raczej nie uczestniczą
w takich realizacjach, bo są zbędnym
System identyfikacji wizualnej w Starym Browarze 5050 w Poznaniu.